KOCHAM CIASTECZKA, ale dbam też o Twoje bezpieczeństwo. Więcej o ochronie danych przeczytasz TUTAJ. Klikając Akceptuj, wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek w celu usprawnienia korzystania z witryny.
Książki dla tych, którzy nie potrafią gotować. Ale chcą się nauczyć!
„Nie umiem gotować!” – nic mnie tak nie irytuje jak te słowa. Jestem bowiem zwolenniczką teorii, że KAŻDY może umieć gotować. To nie jest kwestia wrodzonych umiejętności. Raczej chęci.
Książki
Rozumiem doskonale, że są osoby, które gotować nie lubią, nie chcą, nie mają czasu etc. I w porządku! Nie każdy musi gotować, zwłaszcza dziś, kiedy mamy tak wiele innych rozwiązań, wcale nie mniej zdrowych niż domowe gotowanie. Moim zdaniem, osoby, które twierdzą, że gotować nie potrafią albo nie znalazły jeszcze dobrych nauczycieli (i rozumiem tutaj te kategorię bardzo szeroko, zarówno jako mamę, która uczy nas lepić pierogi, jak i blogera, który pokazuje proces przygotowania kimchi), albo zaczęły od rzeczy zbyt trudnych. Tak najłatwiej znięchęcić się nie tylko do gotowania – chcemy od razu osiągać efekty jak profesjonaliści, ale nie jest to jednak takie proste.
Zacznij od książki!
Gotowanie to chemia, co oznacza, że jeśli opanujemy podstawowe zasady staje się przewidywalne i może jeśli nie łatwe, to przynajmniej w miarę do ogarnięcia. Dlaczego w ogóle warto? Dla niezależności – jeśli potraficie gotować, to nie potrzebujecie liczyć na restauracje, cateringi czy bliską osobę. A nigdy nie wiecie, kiedy ta niezależność okaże się przydatna.
Dla tych wszystkich, którzy jeszcze nie umieją gotować, a chcieliby się nauczyć, wybrałam 6 książek kucharskich. Będą idealne na początek. Pewnie, że oglądanie kulinarnego YouTube’a też pomaga, ale te książki to takie bardziej metodyczne podejście do sprawy – poza tym będą świetnym prezentem! Przepisy w nich zawarte są łatwe, a składniki dostępne w marketach. Do tego, w każdej z nich mamy podpowiedzi i wskazówki jak gotować, żeby bylo dobrze.
1. Niki Segnit „Sztuka gotowania”
Ta książka w oryginalnym wydaniu przypomina wielkością Biblię. Nie bez powodu. U nas została wprawdzie wydana w bardziej przystępnym formacie, ale nadal jest wypakowana po brzegi praktyczną wiedzą. Nie znajdziecie tu zdjęć potraw – nie przejmujcie się tym. Niki Segnit postawiła na bardzo prosty patent. Oto mamy przepisy podstawowe, np. na podpłomyki, które przez dodanie jednego lub kilku składników i zmienienie techniki obróbki, potrafią zmienić się w wyszukane dania. Celem autorki jest nauczenie czytelnika zasad rządzących gotowaniem. Kiedy je zrozumiemy okazuje się, że możemy na bazie ilku zaledwie zapamiętanych przepisów, tworzyć nieskończone wariacje. Segnit wszystko wyczerpująco tłumaczy, jest wspaniałą nauczycielką i przechodzi od banalnie prostych przepisów do wykonania jedną ręką do tych bardziej skomplikowanych. Co najważniejsze, ta książka uczy sztuki improwizacji w kuchni i nie trzymania się przepisów kurczowo.
Koniecznie polecam ją w zestawieniu z pierwszą książką Niki Segnit „Leksykonem smaku”. „Leksykon…” to zbiór połączeń smakowych – czy wiecie, że truskawki i czekolada to wcale nie taki dobry zestaw? Wyobraźcie to sobie zresztą, robicie obiad i nie wiecie, co będzie pasować do danego mięsa. Otwieracie więc książkę i dostajecie gotową odpowiedź.
2. Kasia i Zosia Pilitowskie „Jajko”
Wszystko zaczyna sie od jajka. Kiedy już opanujecie sekret gotowania jajka na miękko i kremowej jajecznicy, nie zginiecie z głodu. Dania z jajek wydają się strasznie oklepane i bardzo oczywiste. Ale czy to nie od takich powinniśmy zaczynać w kuchni? Oprócz typowo jajecznych przepisów, jak omlet czy kogel mogel, jajko jest też składnikiem wielu bazowych sosów, ciast i deserów. Do tego w książce Pilitowskich roi się od wspomnień i osobistych historii, więc z gotowym daniem w ręku można tę książkę po prostu poczytać jak dobrą lekturę.
Koniecznie dokupcie to tej książki kolejną pozycję od autorek, czyli „Ziemniaka”. Nie zdajecie sobie sprawy, gwarantuje Wam, ile możliwości daje ta bulwa! Od placków po pączki, a do tego wszystko komfortowe i pyszne – to świetny pomysł na pierwsze kroki w kuchni, zaczynamy od jednego ulubionego produktu i staramy się przetestować różne przepisy z nim w roli głównej.
3. Nat Kontraktewicz, Natalia Kusiak „The Bowl Book”
Jedzenie z miski – brzmi łatwo prawda? I trochę tak jest. Autorki same przyznają, że napisały książkę, której brakowało im, kiedy zaczynały swoją przygodę z weganizmem. Ale to nie jest tylko książka dla wegan, a bardziej dla tych, którzy chcą się nauczyć, jak łączyć smaki i tekstury, żeby dania były smaczne. W książce znajdziecie przepisy na tzw. bowle. Ich idea jest wspaniała – wszystkie składniki podawane są w misce, ale właśnie dlatego powinny być zupełnie różne. Zarówno w smaku, jak i w teksturze. W gotowym dnaiu powinniśmy uzyskać balans między smakiem słodkim, gorzkim, kwaśnym, słonym i umami, dobrze też, żeby znalazły się w nim zarówno składniki miękkie, jak np. awokado, ale i klejące, jak ryż czy chrupkie jak zdrowe chipsy lub po prostu surowe warzywa.
To kolejna książka, w której autorki uczą, żeby nie bać się eksperymentów i nie przywiązywać sie zanadto do przepisów. Zaletą bowli jest bowiem to, że są naprawde tolerancyjne, jeśli chodzi o składniki. Dzięki temu możemy wykorzystać dokładnie to, co mamy w lodówce i smaczny, szybki obiad gotowy.
4. Samin Nosrat „Salt, Fat, Acid, Heat. Cztery składniki”
W przypadku tej książki polecam zacząć nietypowo, bo od… serialu. A właściwie czteroodcinkowego program kulinarnego, który ogląda się jak dobry serial. Wszystko dzięki charyzmatycznej prowadzącej, Samin Nosrat, który swoją energią i pozytywnym nastawieniem do gotowania zaraża wszystkich widzów netflixowego „Salt. Fat. Acid. Heat”. Kiedy już obejrzycie serial sięgnijcie po książkę o tym samym tytule. Samin jak rasowa nauczycielka wyjaśnia jak działają, jej zdaniem kluczowe, elementy w kuchni – sól, tłuszcz, kwas, ciepło. Według niej wystarczy odpowiednie ich wykorzystanie i każde danie się uda.
To książka podobna do „Sztuki gotowania”. Jest tak samo kompleksowa – dowiecie się z niej np. jakie są rodzaje soli i jak ich używać w kuchni. To kompendium, które nawet czytane na wyrywki nie zostawi Was z niczym. I kolejny dowod na to, że kiedy poznamy zasady, możemy przenosić kulinarne góry.
5. Michał Korkosz „Rozkoszne”
Polecałam tę książkę już tyle razy, że aż mi głupio. Ostatnio wspomniałam o niej w świątecznym Prezentowniku jako o podarku, który sama chętnie wręczam znajomym i przyjaciołom. Michał Korkosz, który prowadzi bloga Rozkoszny.pl jest człowiekiem, który był i jest nadal moim nauczycielem gotowania. Lubię w jego przpeisach to, że naprawdę zawsze się udają i są pełne masła. Poza tym to doskonała pozycja dla osób, które chcą nauczyć się gotować, żeby samemu być w stanie przyrządzić klasyki z kuchni babci. W trochę jednak nowocześniejszej odsłonie, bo książka Korkosza jest w stu procentach wegetariańska.
Są tu przepisy na obłoczne jagodzianki, pierogi, chałkę, dania, które wszyscy uwielbiamy. To jest bardzo dobra książka do nauki gotowania, bo kiedy opanujemy klasyki, nie tylko poczujemy się pewniej w kuchni, ale i będziemy gotowi na kulinarne eksperymenty.
Kiedy zaczynamy się czegoś uczyć, najlepiej zacząć od rzeczy najprostszych albo tych, które najbardziej lubimy. A gdyby tak to połączyć? Uwielbiana przez wielu kuchnia włoska jest nie tylko prosta, ale i cudownie pyszna. W gruncie rzeczy największa trudność przy daniach kuchni włoskiej polega na tym, że potrzebujemy produktów wysokiej jakości. To one będą graly w naszym daniu pierwsze skrzypce, a jeśli kupimy ledwo dojrzałe pomidory albo podróbkę parmezanu, szybko możemy zniechęcić się tak do gotowania, jak i do włoskich dań. O tym, jak takich pułapek uniknąć jest najnowsza książka Alicji Rokickiej, Wegan Nerd, „Italia dla zielonych”. Wszystkie przepisy w książce są wegańskie, ale jeśli jecie mięso, w wielu potrawach można je spokojnie dodać. Autorka prowadzi nas przez meandry włoskiej kuchni, podpowiada jak gotować tak z pozoru prostą rzecz jak makaron i co powinniśmy wiedzieć podczas podróży do Włoch.
Przepisy są proste, ale oryginalne, bo Rokicka podaje receptury na dania regionalne, niekoniecznie szeroko znane. Poza tym mamy tu szeroki dział drobnych przekąsek, które każdemu początkującemu kucharzowi powinny przypaść do gustu.
Tylko 6 książek? Na początek to aż za dużo! Proponuję Wam wybrać jedną, góra dwie, żeby nie zniechęciła Was ilość materiału. Książki, które wybrałam pokazują, że najprostsze dania też wymagają pewnej wprawy i dobrych składników, a te, które wydają się poza zasięgiem naszych kulinarnych umiejętności, są po rozłożeniu na części pierwsze, całkiem proste. Opanowanie bazy daje nam niekończące się możliwości eksperymentowania, ale przede wszystkim poczucia się w kuchni swobodnie. I nie chodzi o to, żebyśmy stale tworzyli coraz to wymyślniejsze dania, nie. Raczej o to, żebyśmy potrafili przygotować sobie prosty posiłek, jeśli będzie taka konieczność. Tylko tyle i aż tyle.
Artykuł powstał w ramach cyklu tematycznego Rzeczy Pierwsze. Pozostałe materiały w cyklu: