„Ziemniak”: recenzja pisana czarnymi palcami
Mam 10 lat i czarne palce. Jest prawie zupełnie ciemno. Maleńkie przebłyski światła dolatują jedynie z tlącego się żaru. Czekam jak zahipnotyzowana.
Mam 10 lat i czarne palce. Jest prawie zupełnie ciemno. Maleńkie przebłyski światła dolatują jedynie z tlącego się żaru. Czekam jak zahipnotyzowana.
W ręce ściskam kanciastą solniczkę. Wiem, że już za chwilę, już za momencik spadnie na mnie ziemniaczane objawienie. Może właśnie podczas tych dziecięcych oczekiwań zrozumiałam potęgę ziemniaka. To, że tak doskonale smakuje posypany solą, a dodanie odrobiny masła przenosi go na poziom kosmiczny. Ileż to razy padały siejące grozę słowa „Nie mamy już ziemniaków!”, które skutkowały natychmiastową wycieczką do sklepu? Ziemniak był w moim domu czymś zupełnie podstawowym. Do ziemniaczanych wspomnień skłoniła mnie lektura cudnej książki „Ziemniak” Kasi i Zosi Pilitowskich.
Jaka to jest dobra rzecz! Można się było zresztą tego spodziewać. Matka i córka napisały już wcześniej „Jajko”, książkę poświęconą produktowi równie podstawowemu, ale zdecydowanie nie tak bliskiemu memu sercu. Bardzo za to pasuje mi styl pisania autorek o jedzeniu. Żadna z tych książek nie ma pretensji bycia encyklopedią, to raczej po prostu zbiór ulubionych przepisów autorek i ich przyjaciół. Dodajmy też, że Pilitowskie prowadzą krakowskiego Rannego Ptaszka – w książce znalazły się przepisy m.in. na kultową kanapkę z ziemniakiem czy tajin właśnie z tego miejsca.
Tym, co sprawia, że książki Kasi i Zosi są wyjątkowe, jest nostalgia. Odwołują się do znanych nam wszystkim smaków, takich jak placki ziemniaczane czy frytki, do kuchni babci, lepiącej ruskie pierogi czy kulającej kluski śląskie. Ten sentymentalny charakter oddają też świetne zdjęcia – kocham te kolory! Zestawienie apetycznych talerzy ze starymi rycinami, różnobarwnymi materiałami i często z lekka absurdalnymi przedmiotami (jak np. plastikowy sumoka) daje efekt mrugnięcia do czytelnika, zabawy. Ale nie jestem do końca obiektywna. Autorki kupiły mnie wspomnieniem o ziemniakach w popiele, spędziłam dobry kwadrans przypominając sobie dziecięce czasy. To było rzewne 15 minut!
Pod skórką kryje się wprawdzie swojska i dobrze znana bulwa, ale przecież jest ona całkiem światowa. Wystarczy poszperać w przepisach i nagle okaże się, że cały świat jest zachwycony ziemniakiem! Cieszy mnie, że w książce znalazły się przepisy na ziemniaczane okonomiyaki czy litewski placek z kartofli i kapusty. Niemal każdy z przepisów można zweganizować, co też nie jest bez znaczenia.
Ziemniak nie jest w ogóle tak oczywisty jak się wydaje. Można z niego zrobić naleśniki, a nawet desery. Ta książka to pochwała ziemniaczanej prostoty – wystarczy kilka dodatków, by poczciwy kartofel stał się ekskluzywnym, umamicznym daniem. Mam ochotę przetestować co najmniej kilkanaście przepisów i wiecie co? Zrobię to. Ziemniak, nieco w mojej kuchni wzgardzony, ma w końcu prawo do powrotu na salony.
O czym jest ta książka? O ziemniaku i jego milionie obliczy. Serio, jeśli sądzicie, że ziemniak to tylko frytki, puree i placki, musicie przeczytać tę książkę. Autorki Zosia i Kasia Pilitowskie zebrały swoje ulubione przepisy, o receptury na ziemniaczane smakołyki podpytały też przyjaciół. Wszystko w cudnej oprawie graficznej i ze szczyptą humoru.
Dla kogo jest ta książka? Dla tych, którzy wzgardzili ziemniakiem jako oczywistą, nieciekawą smakowo bulwą. Przyrządźcie 3 wybrane na chybił trafił dania, a przekonacie się, że wyrzucając ziemniaka z kuchni, popełniliście poważny błąd.
Moje ulubione strony: s. 23 – wszystkie piękne zdjęcia dań blakną w porównaniu z falą wspomnień, którą wywołuje zdjęcie czarnych ziemniaków wprost z ogniska. Szaleństwo. A jeśli chodzi o te bardziej klasyczne zdjęcia dań, to zdecydowanie sumoka i strona 114.
Czy i dlaczego warto ją mieć? Warto! Aby odkryć ziemniaka na nowo – zarówno w wersji sentymentalnej, jak i unowocześnionej.
Najlepszy cytat: „Uwielbiam ziemniaki pieczone w mundurkach, w piekarniku. Rozrywam je palcami, daję do środka masło, szczyptę soli i wcinam. Ja nawet wyjadam takie zwykłe, zaraz po ugotowaniu, bez niczego. Zwyczajnie ćpam ziemniaki. Coś w nich jest wciągającego, jem i jem, i tylko dzięki rozsądkowi przestaję” (Kasia).
Podobne książki: „Jajko” tych samych autorek, „Ziemniak” Joanny Jakubiuk
„Ziemniak”, Katarzyna i Zofia Pilitowskie, wyd. Buchmann, Warszawa 2021.