KOCHAM CIASTECZKA, ale dbam też o Twoje bezpieczeństwo. Więcej o ochronie danych przeczytasz TUTAJ. Klikając Akceptuj, wyrażasz zgodę na używanie ciasteczek w celu usprawnienia korzystania z witryny.
Na straganie w dzień targowy: „La Vucciria” Guttuso
Ten obraz śmierdzi rybą i mięsem, rozsnuwa subtelną, anyżkową woń fenkułu, a potem uderza w nozdrza intensywnym zapachem oliwek i sera. Handlarz namawia do zakupu słonecznych pomarańczy, słyszycie? „La Vucciria” Renato Guttuso pozwala wtopić się w tłum, stać się jednością z kakofonią dźwięków i zapachów.
Ale cacko!
Kiedy wchodzicie do sali, w której wisi obraz, od progu witają Was odgłosy targu. „La Vucciria” ma ten luksus, że w przeciwieństwie do targowych stoisk, nie musi tkwić w ścisku między innymi obrazami. Ma całą salę dla siebie. Wyłania się z półmroku jako jasny punkt – duży punkt, bo obraz ma wielkość 3×3 metry. Poszczególne części obrazu są podświetlane w stałej kolejności, tak żeby widz mógł zidentyfikować, czyj głos słyszy z głośników.
Obraz żyje więc nie tylko przez to, co przedstawia, ale przez sposób ekspozycji. Dzięki temu obcowanie z „La Vuccirią” staje się doświadczeniem multimedialnym. Ekspozycji towarzyszą również rozmaite plansze i zdjęcia, w tym samego malarza na targu, a także film z procesu malowania „La Vuccirii”.
Obraz, który żyje
Tym, co jako pierwsze przykuło mój wzrok był mężczyzna w żółtym swetrze, który podąża w stronę widza. Podobno to sam malarz. Na targu przechadza się też kilka kobiet – w rzeczywistości to jedna i ta sama osoba, kochanka malarza. Z kolei za nim widzimy starszą kobietę w czerni – to jego żona. Co ciekawe, Guttuso przedstawił żonę jako dużo starszą, a kochankę dużo młodszą. Tak naprawdę obie były w podobnym wieku!
Postaci przechadzają się między stoiskami i to w gruncie rzeczy owe stoiska są właśnie najważniejszymi aktorami na obrazie. Guttuso używa bardzo intensywnych kolorów – intensywna czerwoność pomidorów, pełne zieleni pory, żółciutkie jak słońce sery, połyskujące srebrem ryby – wszystko tu zdaje się poruszać, napędzane wewnętrznym rytmem, pulsujące życiem. Jest ciasno i chaotycznie. Nie sposób też nie zwrócić uwagi na połowę zwierzęcej tuszy wiszącą na pierwszym planie – kawał mięsa, to przeplatanie się śmierci i życia jest nieodłącznym elementem każdego prawdziwego targu.
Vucciria znaczy chaos
Taka też była Vucciria. Słynny palermiański targ powstał w XIII wieku. Początkowo był przede wszystkim targiem mięsnym. Stąd też jego nazwa z francuskiego „boucherie”, przez Sycylijczyków zmieniona na „bocceria”, w końcu przekształcona w „vucciria”, co dosłownie oznacza chaos.
Mieszkańcy Palermo mają powiedzenie „quannu e balati ra Vucciria s’asciucanu ” – „kiedy wyschną kamienie Vuccirii”, używane na określenie czegoś niemożliwego. Jest ono związane z tym, że handlarze, zwłaszcza ryb, polewają cały czas swój towar, a kamienie pod stopami przechodniów zawsze są bardziej lub mniej mokre.
W czasach dzieciństwa malarza, targ tętnił życiem. Guttuso jako dziecko biegał po Vuccirii szukając łakomych kąsków. Pochodził z biednej rodziny, nieraz zdarzyło mu się zwinąć pomarańczę i uciec nie oglądając się za siebie. Dlatego też „La Vucciria” może być odczytywana jako rodzaj pewnego wspomnienia-fantazji o dobrobycie, nadmiarze: koszach pełnych owoców, stoiskach uginających się od świeżych ryb, wielkich krążków sera i rulonów mortadeli. Głód sprawiał, że wszystko wydawało się jeszcze bardziej kolorowe i smaczne – tę wyostrzoną wizję targu możemy oglądać na obrazie.
„La Vucciria” – między rzeczywistością a sztuką
Renato Guttuso skończył swój obraz w 1974 roku. Co ciekawe, mieszkał wtedy w Lombardii. Podobno większość produktów, które widzimy na obrazie, została mu przesłana, by mógł malować z natury. Lokalny rzeźnik dostarczył mu natomiast zwierzęcą tuszę. Guttuso wiele razy w swoich pracach wykorzystywał motyw jedzenia, ale to właśnie ten obraz jest jego najpopularniejszym dziełem.
Niektórzy mówią, że to on przyczynił się do zmian w samej Vuccirii. Dzisiaj bowiem jest ona zaledwie cieniem dawnej siebie. Pojawiał się w filmach, stała się obowiązkowym punktem na mapie dla turystów, ale przez to straciła urok dla mieszkańców. Za bardziej „lokalesowy” uznaje się raczej Ballaro, który rzeczywiście zdaje się bardziej „żywy”.
„La Vucciria” sprawia, że chce się w nią wtopić. Przejść między tymi straganami, zerknąć na mierzących się wzrokiem sprzedawcę ryb i handlarza serami, poczuć te zapachy. Dziś Vucciria z obrazu jest bardziej realna niż ta na ulicy.
Obraz aktualnie znajduje się w Pałacu Steri w Palermo.